postanowienia noworoczne

2021 to rok przełomowy, postanowienia noworoczne spełnią się same!

Zastanawiasz się, co za wariatka pisze o postanowieniach noworocznych pod koniec lutego? Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że zaczęłam ten tekst pisać w styczniu – planowałam bowiem powrót już na początku roku. Jednak jak to zwykle bywa: człowiek może planować, a życie pokazuje swoje. Co prawda chwilę temu opublikowałam bardzo krótki walentynkowy wpis, dzisiaj będzie coś bardziej osobistego. Dzisiaj chcę Ci opowiedzieć o tym, dlaczego rok 2021 będzie dla mnie przełomowym. A także co planuję, że moje postanowienia noworoczne praktycznie wypełnią się same. Będzie to wpis trochę o wszystkim i o niczym – o tym, co dla mnie ważne, co mnie czeka, a także o tym, czego możesz spodziewać się na moim blogu w tym roku.

Ale od początku.

Co się działo w 2020?

Gdy w połowie roku mój organizm zaczął się coraz poważniej buntować nie miałam wyboru, jak tylko skupić się na własnym zdrowiu. Wtedy właśnie blog i social media poszły w odstawkę. Nie chcę wchodzić za bardzo w szczegóły, ani tym bardziej popadać w ton znany z nagrań amerykańskich mówców motywacyjnych. Był to jednak moment w jakiś sposób przełomowy – głównie dlatego, że coraz rzadziej miałam cokolwiek do powiedzenia w kwestii planowania swego własnego czasu. I siłą rzeczy musiałam wiele spraw po prostu odpuścić. I dopiero wtedy przekonałam się, jak ogromną sprawia mi to trudność – okazało się, że totalnie nie potrafię odpoczywać!

Najzabawniejsze jest to, że ja nigdy nie postrzegałam siebie jako pracusia, a wręcz przeciwnie. Miałam mnóstwo planów, które wiecznie odkładałam, a prokrastynacja to było moje drugie imię – kiedyś nawet napisałam post o zaletach nicnierobienia! No cóż, dosyć drastycznie przekonałam się, że byłam w błędzie.

Mam bowiem jedną cechę, która sprawia, że nie potrafię siedzieć w miejscu. Nawet jeżeli mam poczucie, że nie zrobiłam w ciągu dnia nic produktywnego to wystarczy przyjrzeć się moim zadaniom krok po kroku by to obalić. Często wymyślam sobie milion rzeczy do roboty i przeskakuję między różnymi swymi życiowymi projektami robiąc po trochu tu i tam. Większość jest naprawdę potrzebnych i dobrych (tak zwana bieżączka dnia codziennego). Jednak w efekcie jestem maksymalnie zarobiona, nie mam czasu na nic, ale jeśli spojrzę na swój czas i zadania z perspektywy długoterminowych celów, to z łatwością mogę stwierdzić, że nic w ich kierunku nie zrobiłam. No i de facto zmarnowałam czas (co wcale nie jest prawdą!).

Siłą rzeczy w chwilach, w których moje zdrowie podupadało, nie byłam w stanie robić nic. I dopiero wtedy zdałam sobie sprawę ze swoich błędnych przekonań i zrozumiałam, że ja tak naprawdę nigdy nie odpoczywam. A przynajmniej nie robię tego na tyle efektywnie, by mój organizm miał okazję rzeczywiście się zregenerować. Może brzmi to trochę banalnie, jak coś oczywistego – mam szczerą nadzieję, że tak jest i ten problem Cię w ogóle nie dotyczy! Jeżeli jednak powyższy opis zapalił w Twojej głowie jakąś lampkę lub wzbudził emocje – może warto się temu przyjrzeć?

Bardzo trudny, ale bardzo piękny miesiąc – październik

Na szczęście dla mnie, trafiłam w końcu na lekarza, który odkrył, co mi jest. Przeszłam kurację, która miała mnie postawić na nogi – niestety po jej zakończeniu wcale nie wyglądało, jakbym była zdrowa. Wręcz przeciwnie – moje dolegliwości jeszcze się nasiliły. Byłam zdezorientowana i zwyczajnie nie wiedziałam, co robić. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że najprawdopodobniej kuracja mi pomogła, a te dolegliwości to po prostu … poranne mdłości kobiety w ciąży. Swoją drogą – kto nazwał je „porannymi”, skoro często trwają całą dobę? 

Tym razem, mimo fizycznego cierpienia przynajmniej wiedziałam, po co to wszystko. Strach powoli przemienił się w szczęście. Jednak moja sytuacja aż tak bardzo się nie zmieniła. Od początku bardzo źle znosiłam ciążę (tak naprawdę to wciąż bywa ciężko) i większość czasu spędzałam w łóżku, wstając tylko do toalety (w której spędzałam zdecydowanie za dużo czasu – jeśli wiesz, co mam na myśli). Siłą rzeczy musiałam wciąż odpuszczać wiele rzeczy – często nawet obejrzenie głupiego serialu na Netflixie było ponad moje siły.

I tu dochodzimy do sedna sprawy

Zaczęłam dostrzegać, jak ogromne problemy z tym stanem rzeczy ma moja głowa. Chociaż coraz łatwiej mi było olać sprzątanie czy inne domowe obowiązki, często czułam się winna. Że jest tak wiele do zrobienia i wszystkie te rzeczy leżą odłogiem. A przecież wystarczy chcieć i jakoś będę mogła się zebrać w sobie! Na szczęście dotarło do mnie, jak absurdalnie to wszystko brzmi. I że dbanie o siebie w tej sytuacji jest o wiele ważniejsze niż „produktywne” wykorzystywanie czasu. Zaczęłam bardziej świadomie nad tym pracować, szukać odpowiednich dla siebie sposobów na relaks i odpoczynek. Przekonywałam samą siebie, że jest to ważne i potrzebne – i że na dłuższą metę jest to inwestycja w moją produktywność. Częściowo mi się to udało – wiem jednak, że wiele jeszcze przede mną.

Chcę uczyć się odpoczynku, mądrego gospodarowania czasem i dbania o siebie. I o tym będzie na blogu więcej w tym roku. Z jednej strony dlatego, że być może uda mi się kogoś zainspirować do bardziej świadomego podejścia do tych kwestii. Wbrew pozorom nie są one tak oczywiste – sama niby skończyłam psychologię, jestem w trakcie terapii, a i tak przekonałam się o tym w dosyć drastyczny sposób. Drugi powód jest już nieco bardziej egoistyczny – wierzę, że chęć dzielenia się odkryciami zwyczajnie zmotywuje mnie do pracy nad sobą. Trzymaj proszę za mnie kciuki!

Postanowienia noworoczne, które spełnią się same

A wracając do chwytliwego tytułu tego postu (a przynajmniej ja wierzę, że taki jest 😀 ). Nie ma tu żadnego magicznego sposobu na wypełnienie wszystkich postanowień noworocznych świata. Po prostu w tym roku moje plany związane są z tym, co nieuniknione. I to czyni je tak pięknymi 🙂

Zamierzam skupić się na dwóch kwestiach – urządzaniu naszego mieszkania (które po roku oczekiwania w końcu odebraliśmy) i na przygotowaniu się do roli mamy. A potem, oczywiście, poświęceniu się tej roli w 100%! Chcę to wszystko robić w duchu selfcare – z głową i czasem na odpoczynek. Jeżeli więc są to tematy, które choć trochę Cię interesują – będzie mi miło, gdy czasem do mnie zajrzysz. Będzie o dbaniu o siebie, odpoczynku, ale też o relacjach z bliskimi i stawaniu się mamą.

Ściskam Cię ciepło i do zobaczenia już wkrótce!

Podobne wpisy

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *