Pierwszy miesiąc z noworodkiem – popularne stwierdzenia vs rzeczywistość
Gdy byłam w ciąży, niemal każdy próbował mnie uświadamiać, jak bardzo zmieni się moje życie (pisałam o tym w poście o rzeczach, które mnie wkurzają w byciu w ciąży). Tak, jakbym sama tego nie wiedziała. Jednak w tych historiach dużo było negatywnych aspektów – że będzie ciężko, trudno i w ogóle koniec świata. Ale przynajmniej będę miała małego człowieka u boku. Albo wręcz przeciwnie – przez pierwszy miesiąc to nawet nie zauważysz, że ktoś nowy jest w domu. I dziwnym trafem, te stwierdzenia często nawzajem się wykluczały.
Dziś jestem już kilka miesięcy po porodzie i na spokojnie mogę opowiedzieć, jak wyglądał mój pierwszy miesiąc z noworodkiem odnosząc się do popularnych stwierdzeń.
Instynkt Ci powie, co masz robić.
Och, żeby to było takie proste! Być może są kobiety, które intuicyjnie od razu wiedzą, jak zaopiekować się swoim dzieckiem. Ja nie wiedziałam. Gdy w szpitalu położna podała mi maleństwo i poleciła je przebrać, byłam przerażona. Jak patrzę dziś na pierwsze zdjęcia mego syna sama jestem w szoku, jak maleńki wtedy był.
Na szczęście w szpitalu, w którym rodziłam, pracują cudowne panie, które wszystko mi pokazały. Pomogły też godziny spędzone na yt (znajdziesz tam wiele wartościowych treści na temat pielęgnacji niemowląt) i Instagramie. Miałam świadomość, że po powrocie do domu mój mąż będzie prawdopodobnie jeszcze bardziej niepewny, niż ja, dlatego starałam się maksymalnie wykorzystać doświadczenie położnych i o wszystko wypytać.
Takie dziecko to tylko śpi, je i robi kupę.
A guzik prawda. To dziecko uczy się komunikować, poznaje świat i codziennie się zmienia! To niesamowite jak jest ciekawy świata i jak mało snu potrzebuje. Mój syn od początku w ciągu dnia preferował turbodrzemki. Gdy już zasypiał trwało to 5, 10 lub 15 minut. Co samo w sobie przeczyło stwierdzeniu, że takie małe dziecko to w dzień tylko śpi – no nie. Całe szczęście nadrabiał w nocy!
Przygotuj się na nieprzespane noce!
Prawdziwość tego stwierdzenia bardzo zależy od samego dziecka, bo na tym polu każde jest inne. Mamy pod tym względem ogromne szczęście, ponieważ nasz syn od początku bardzo ładnie w nocy spał. Oczywiście nie oznacza to, że położony o 21 budził się 12 godzin później. Chociaż faktycznie w tych godzinach standardowo był w swoim łóżeczku. Zaliczając przy okazji 2-3 pobudki na karmienie. Biorąc pod uwagę fakt, że są dzieci budzące się co godzinę lub dwie, jako świeżo upieczeni rodzice byliśmy wyjątkowo wyspani. Jest więc nadzieja!
Matka zawsze rozpozna płacz swego dziecka. I wie, czego on dotyczy.
Nawet teraz, po 4 miesiącach, nie zawsze wiem, o co mu chodzi. A co dopiero na początku! Po pewnym czasie można jednak poznać tego małego człowieka na tyle, że łatwiej jest się domyślić z kontekstu. I tak na przykład – jeśli akurat przypada jego pora jedzenia to najbardziej oczywistym powodem płaczu jest głód. Ale zazwyczaj zastosowanie ma tu metoda prób i błędów: sprawdzamy wszystkie możliwe opcje aż trafimy i płacz się skończy.
Mi bardzo pomogła aplikacja na telefon, w której zaznaczałam istotne rzeczy (głównie pory karmienia). Znam też rodziców, którzy zapisywali w niej wszystko – od karmienia, przez zmianę pieluchy i spacery, po drzemki i wiele innych kwestii. Ja aż taka szalona nie jestem, ale naprawdę doceniam fakt, że telefon pamięta wszystko za mnie. Tych aplikacji jest bardzo dużo i każdy spokojnie znajdzie coś dla siebie. Moja to Baby Daybook (wersja darmowa mi w zupełności wystarcza).
Przy dziecku nie ma na nic czasu.
Odpowiedź na to stwierdzenie dużo zależy od dziecka, ale także od podejścia rodziców. Bo oczywistym jest, że ten czas wygląda zupełnie inaczej. Szczególnie na początku, kiedy całą energię skupiamy na nauce obsługi takiego Bąbelka. Jednym to zajmuje tydzień, innym miesiąc, a innym pół roku – mi zajęło miesiąc i mniej więcej po tym czasie zaczęłam powoli (bardzo!) ogarniać coś poza dzieckiem i domem.
Myślę, że największym wyzwaniem może być czas wolny tzw. przerywany. Czyli tu 15 minut, tam 10, czasem nawet 30. Moim zdaniem kluczem jest danie sobie jak najwięcej luzu i zaakceptowanie, że teraz już po prostu będzie inaczej. Rozmawiałam na ten temat z koleżankami, które również niedawno urodziły, i doszłyśmy do wniosku, że akceptacja i nastawienie dużo zmienia. Bo nie zawsze jest miło, lekko i przyjemnie. Ale są chwile, gdy ten czas jest, i powoli można nauczyć się je wykorzystywać 🙂
No to jak jest z tym pierwszym miesiącem z noworodkiem?
A jeśli wydaje Ci się, że Twoje pierwsze tygodnie z noworodkiem to jeden wielki kryzys, to powiem coś całkowicie banalnego: to minie. Po jakimś czasie dziecko zaczyna więcej kumać, interesować się otaczającym go światem i reagować na ludzi wokół siebie. Gdy do karmienia/przewijania/usypiania dochodzi w końcu komunikacja, jest dużo łatwiej i ciekawiej (tym bardziej, że coraz częściej widujesz szeroki uśmiech!). U nas pierwsze reakcje pojawiły się właśnie po miesiącu – ale pamiętaj, każde dziecko jest inne!